poniedziałek, 25 listopada 2013

Chapter one

Hej, no to ruszamy z pierwszym rozdziałem! :>

Violetta

Wakacje dobiegły końca i pora rozpocząć nowy rok nauki w Studiu, coraz bardziej doskonaląc swe zdolności muzyczne. To nasz ostatni rok i chcę, by wyszedł idealny, żeby nic go nie popsuło. Wydarzenia z ubiegłych miesięcy nie były takie jakie sobie wymarzyłam. Rozpoczynając od problemów finansowych ojca, a kończąc na moich nierozwiązanych sprawach sercowych. Dzisiejszy dzień ma rozpocząć mój "idealny rok" i wiem, że będzie wyjątkowy. Tata zgodził się, bym zorganizowała przyjęcie powitalne dla najbliższych znajomych. Czasami, aż nie dowierzam, że tak bardzo się zmienił... Myślę, że częściowo przyczyniła się do tego Angie jak i Esmeralda, która okropnie postąpiła współpracując z Jade i Matias'em, ale definitywnie wszystko się wyjaśniło i tato jest z nią bardzo szczęśliwy, w końcu znalazł na swej drodze kogoś dzięki komu ponownie się śmieje, a jego życie nabrało kolorów. Teraz staramy się tworzyć prawdziwą rodzinę, budować między sobą więź. Mam nawet siostrę-Ambar, trochę psotna, ale... I tak ją pokochałam, myślę, że w końcu odnajdziemy wspólny język i będę dla niej przykładem na przyszłość. 
**
Nie tylko tata się zmienił, ja również. Nie jestem już tą samą Violettą, która przyleciała tu 2 lata temu, nie znając nic ani nikogo, zupełnie nieśmiała, nieświadoma tak wielu spraw i rzeczy. Dziś jestem pewną siebie dziewczyną spełniającą swe marzenia z cudownymi przyjaciółmi i... Chłopakiem. Tak, ja i Leon w końcu jesteśmy razem i chyba nic nie zdoła nas już rozdzielić, Diego odstąpił i życzy nam szczęścia. Strasznie się cieszę, że wszelkie problemy już za mną i nareszcie mogę prowadzić życie niczym z bajki, mojej bajki, którą od dziś sama poprowadzę. 
**
-Violetta!- Głos taty rozległ się po całym domu, zbiegłam po schodach, by dowiedzieć się o co chodzi.
Stół w jadalni był zapełniony rozmaitymi potrawami przyrządzonymi przez Olgę, firanki lekko rozwiewał letni jeszcze wiatr, a przez okna wpadały promienie słoneczne. Uśmiechnęłam się w duchu.
-Violetta...-Ktoś szturchnął mnie lekko, wybudzając tym samym z zamyśleń.
-Hmm? Tato... Chyba nie chcesz powiedzieć, że to wszystko jedzenie jest dla nas i... 
-Nie, nie córciu skądże.- Zaśmiał się trochę ironicznie.- Dziś przyjeżdża Angie... Z ważnym gościem, którego jeszcze nie znasz, ale na razie nie pytaj o szczegóły. Więc pomyślałem, że moglibyśmy zjeść rodzinny obiad... No wiesz, ty, ja, Esmeralda, Ambar, Olga, Ramallo i właśnie ona. To chyba dobry pomysł prawda? Co o tym sądzisz?-Skrzyżował ręce na piersi jak zwykle to robił, czekając na moją aprobatę. 
-Ooo tato...- Mocno go przytuliłam.- Oczywiście, że to dobry pomysł, rzekłabym, że... 
*Ding dong*
Spojrzeliśmy oboje po sobie, pchnęłam go lekko do przodu, by otworzył drzwi, ale uparł się bym zrobiła to razem z nim, bo "tak wypada". Pokręciłam zabawnie głową, tata czasami sprawiał wrażenie bardzo nieśmiałego i niepewnego swoich poczynań. 
-Nie zamierzasz otworzyć?- Spytałam, kiedy staliśmy tuż przed drzwiami.
Odczułam coś dziwnego, wydawał się być nieco zdenerwowany. Jego klatka piersiowa unosiła się do góry i opadała za każdym wziętym głębokim oddechem.
-Tato? 
-Oo tak, już...- W końcu odważył się pociągnąć za klamkę, drzwi lekko zaskrzypiały. 
-Angie!- Już chciałam rzucić się jej na szyję, ale coś mnie zatrzymało. A raczej ktoś. Obok mojej ciotki stała dziewczyna mniej więcej w moim wieku, o ciemnych długich włosach z promiennym uśmiechem, choć wydawała się być zażenowana zaistniałą sytuacją. 
Spojrzałam na tatę, na Angie, potem znów na tatę... 
-Wejdźcie, proszę. 
Nie rozumiałam kim była i co robiła z Angie ta dziewczyna, trochę nawet do niej podobna, miałam nadzieję, że za chwilę wszystko zostanie mi wyjaśnione a ja nie omdleję z "wrażenia". 
-Violetta, to jest...- Zaczął ojciec trochę niepewnie, spoglądając ukradkiem na swoją szwagierkę.- To jest Annabeth. Annabeth to jest-Violetta. Poznajcie się. 
Uśmiechnęłam się sztucznie, podając jej dłoń.
-O hej, bardzo mi miło.- Przytaknęłam z grzeczności. 
Po chwili ciszy odważyłam się w końcu zadać nurtujące w mojej głowie pytanie.- A kim jest.. Annabeth? 
-Może usiądziemy i wszystko Ci wyjaśnimy, co Violu?- Zaproponowała Angie. 
-A więc Annabeth... To córka Angie.- Wymamrotał szybko ojciec, a mi oczy mało co nie wyszły na wierzch.
Angie ma córkę?! I to w moim wieku?! Dlaczego nic nie mówiła... Dlaczego? Czuć było napiętą atmosferę wokół nas wszystkich. Nie rozumiałam nic. Jak to wszystko było możliwe? 
-Viola...- Tato usiadł obok mnie i pogładził mnie ręką po plecach.- Bo widzisz... Angie była kiedyś zamężna. Nie trwało to długo, rozstali się w niezbyt miłych okolicznościach. Dotąd Annabeth mieszkała z ojcem, bo sąd niesłusznie wydał prawa rodzicielskie, ale widzisz... W tym roku odzyskała je twoja ciocia i... Masz kuzynkę. Nie cieszysz się? I proszę... To znaczy... Prosimy, nie bądź zła, dobrze? Wszystko będzie jak dawniej, obiecujemy Ci to. 
-Nie, nie... Nie jestem zła, tylko to dla mnie trochę... Trochę szok.-Zagarnęłam opadający mi na oczy kosmyk włosów za ucho.-Okej, wszystko dobrze, zaprzyjaźnimy się prawda?- Rzuciłam w stronę swojej kuzynki przyjazne spojrzenie, na co ona odpowiedziała szerokim uśmiechem.- To może... Zaczniemy od zaraz? Dziś przychodzą do mnie moi przyjaciele, zapoznam Cię z nimi, co Ty na to?
-Jasne, brzmi świetnie.
-W takim razie chodźmy na górę się przebrać.
**
A więc mam kuzynkę. Absurdalne, prawda? Mój "idealny rok" nieźle się rozpoczął.
-Słyszałam, że... Że bardzo ładnie śpiewasz.- Rzekła Annabeth, siadając niepewnie na moim łóżku.
-Ooch... Tak tak, ale nie przesadzajmy... A ty? Też śpiewasz? Powinnaś mieć to w genach.
Spojrzała na mnie trochę ze zdziwieniem.
-Ja.. Tak, owszem, lubię śpiewać, ale... Nigdy się nie uczyłam, nigdy się nie rozwijałam, mój ojciec nie lubił tego, więc... 
-Rozumiem Cię doskonale, nawet nie wiesz jak bardzo. Mój tato też nie lubił, kiedy śpiewałam, ze względu na przeszłość mojej mamy...
Nie zdążyłyśmy powiedzieć nic więcej, bo rozległ się kolejny dzwonek do drzwi. 
-To pewnie moi przyjaciele, na pewno Cię polubią. Hej... Rozluźnij się trochę, wszystko jest w porządku, tak?- Posłałam jej ciepły uśmiech. Odwzajemniła. 
**
-Aaaa! Violetta! Tak bardzo tęskniliśmy!- Do pokoju po kolei wlecieli Francesca, Camilla, Natalia, Ludmiła, Maxi, Andreas, Marco, Broadway, Diego, a na końcu... Leon. 
Motylki w moim brzuchu zwariowały, gdy go zobaczyłam. Zawsze tak na mnie działał. 
-Ooo, ja też za wami tęskniłam!- Przytuliłam się z każdym z osobna, na końcu podchodząc do tego jedynego.
-Hej.- Leon uśmiechnął się szeroko, ukazując przy tym szereg swoich śnieżnobiałych zębów. 
-Hej.- Podeszłam powoli do niego, zgrywając nieśmiałą, ale szybko mi to przeszło i rzuciłam mu się w ramiona.
-Aww, nasze kochane gołąbeczki.- Odwróciłam się, a wszyscy moi znajomi szczerzyli się do nas, ukazując, że także cieszą się naszym szczęściem.
Przez to wszystko zupełnie zapomniałam o Annabeth, której najwidoczniej oni sami nie zauważyli. 
-Emm.. Tak, więc słuchajcie... Chcę Wam kogoś przedstawić.- Skierowałam ich w stronę łóżka, na którym siedziała owa dziewczyna.- To Annabeth, moja kuzynka, córka Angie.- A Annabeth to jest... Francesca, Camilla, Ludmiła, Maxi, Natalia, Andreas, Broadway, Diego, Marco i... Leon.- Wskazałam jej każdego po koeli.
Machnęła do nich ręką, tym samym się witając. 
Moim zdaniem całkiem ciepło ją przyjęli, nie zadawając żadnych zbędnych pytań. Cieszyło mnie to niezmiernie. 
-To co, grupowa powitalna piosenka?- Spytała po chwili Fran.
Pomysł mi się podobał, lubiłam śpiewać z przyjaciółmi, ale tym razem postanowiłam nieco zmienić plan.
-Annabeth, może nam coś zaśpiewasz? Chętnie Cię usłyszymy.
Widać było, że nie było głosów na "nie", więc w sumie... Nie miała wyjścia.
-Ja? Naprawdę? 
-Mhm!- Dodałam jej otuchy samym spojrzeniem. 
-No dobrze... Chyba mogę spróbować... 
Sięgnęłam więc po mp4 i puściłam jej melodię do naszej piosenki, którą z pewnością znała. 

,,Valió la pena todo hasta aquí
porque al menos te conocí
Valió la pena lo que vivimos
lo que soñamos
lo que conseguimos
 Valió la pena, pude entender
que cada historia es una razón
Para estar juntos, para creer
para que suene nuestra canción
hoy somos tantos, hoy somos más
hoy más que nunca"

Wow. Byłam pewna, że potrafi śpiewać, ale nie wiedziałam, że aż tak pięknie. Lecz chyba nie tylko na mnie zrobiła ogromne wrażenie. Każdy z moich znajomych stał przez chwilę w ciszy, zastanawiając się pewnie po kim odziedziczyła taki ogromny talent. A może powinna zapisać się do Studia? 





Bum, no to koniec :> nie sprawdzam chyba nawet tego od początku, bo nie chcę się załamać XD miłego czytaniaa ;) ! no bo pierwszy rozdział aaj nie lubię początków :< drugi rozdział powinien pojawić się w piątek ;) ..
i tak wiem, wygląd bloga nie powala na kolana xd hahah .. ;d nie mam czasu na poprawę po prostu ;c
szkoła jeej -_- .. 

8 komentarzy:

  1. Przyznam cos ! Nie czytalam . XD ,bo jest 6 rano i musze sie szykowac do szkoly ,a jestem na fonie ,gdy wroce ze szkoly to obiecuje ze przeczytam ,a na bloga weszlam by go sprawdzic xD

    Marcy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha:D przynajmniej szczerość pierwsza klasa :> xd

      Usuń
  2. Cześć! Na samym początku mojej wypowiedzi, chciałabym cię uprzedzić, że moja wypowiedź nie będzie długa. Nie mam zbytnio czasu...

    Wiedz, że bardzo podoba mi się twój styl pisania.
    Mimo, że w rozdziale przeważała treść o głównej bohaterce, za którą nie przepadam, rozdział niezwykle mi się spodobał. ♥

    Pozdrawiam, kochana! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mam być szczera to ja też jeszcze nie przeczytałam, ale wiem, że jest super xd
    Nie mam teraz zbytnio czasu, ale gdy go znajdę od razu zabieram się za czytanie :)
    W każdym bądź razie czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie będę obijała w bawełnę!:D
    Cieszę się, że wróciłaś!;* Do pisania...
    Nom i zacznijmy od tego, że też nie przeczytałam!
    Wiem! Normalnie masz takie wierne czytelniczki, że to tylko w ogień za nie skoczyć!xD
    Ale jak przeczytam, a to chyba będzie dzisiaj, to napiszę pod tym komkiem!:)
    Co ty na to?=)

    Pozdrawiam!

    Jula Leośka K. Verdas

    Ps.

    Tak jakby sobie miejsce zajmuję!;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha!:)
      Przeczytałam!;3
      Miałam wczoraj, ale zapomniałam!;)
      Zacznijmy od tego, że bardzo mnie cieszy, że powróciłaś do pisania<3
      kocham to jak piszesz<3 Twoje opowiadanie (wcześniejsze) o Violetcie zachęciło mnie do pisania;)
      Co do rozdziału to super!
      Wow!:o
      Że co!? Angie ma córkę?! Że co!? Angie miała męża?!
      Jeju!O.o
      Pierwszy rozdział, a już mi tutaj z takimi pomysłami wyskakujesz^.^
      No nie spodziewałam się tego;d
      No tak szczerze mówiąc to lubie tego twojego Germana;p
      Jest o wiele lepszy niż ten w serialu:)))
      Też powinni takiego zrobić!*.*
      Anabeth (czy jak jej tam), może ładnie śpiewa, ale na pewno nie śpiewa tak ładnie jak Viola!;)
      Leonetta<3 Kiedy sie poczałują?:>
      Ej! Ale tak kuzynka nie zabierze jej Leonka, nie?;D
      No dobra. Już zakończyłam mój komentarz!;)
      Łoo~! Jestem chyba drugą osobą, która to przeczytała!;d
      Bomba!;D

      No oczywiście dodaję do listy moich ulubionych blogów;ppp

      Czekam na nexta, więc dodaj go szybko!:D
      I mogę się założyć, że nie tylko ja, bo na pewno przeczytało jakiś pare złych dusz i nie zostawiła komka! By się wstydziła. Pewnie są olśnione twym talentem;*

      Dobra miałam kończyć i nie skończyłam.
      Jestem widoczna!^^

      Dobra! Pozdrawiam i życzę weny. A już mówiłam, że czekam na next!;)

      Jula Leośka K. Verdas





      Usuń
    2. jeeeeejku ;ooo dziękuuuje bardzo <3 takie komentarze mega motywuuują :>
      kocham Was po prostuu ♥
      następny rozdziaał już jest ;))

      Usuń